"Przygarnęła siostrzeńca, który zabił jej siostrzeńca"

Dodano:
Policyjny radiowóz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Łukasz Gągulski
Wiadomo coraz więcej o kobiecie, która jest oskarżona o ukrywanie Jacka Jaworka. Okazuje się, że Jaworek był jej siostrzeńcem.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie poinformowała o zatrzymaniu kobiety, która pomagała ukrywać się Jackowi Jaworkowi. Usłyszała zarzuty. W piątek sąd zdecyduje, czy 74-latka trafi na trzy miesiące do aresztu.

– Ta pani ukrywała Jacka J. na pewno w okresie bezpośrednio poprzedzającym jego samobójczą śmierć – mówi prok. Piotr Wróblewski. – Zatrzymanej zarzucamy przestępstwo z artykułu 239 § 1 Kodeksu karnego. Dotyczy on utrudniania śledztwa prowadzonego przeciwko Jackowi J. poprzez jego ukrywanie przed organami ścigania. Przesłuchano ją w charakterze podejrzanej. Przestępstwo to zagrożone jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności – wskazał. Więcej szczegółów służby nie podają.

"Okazuje się, że dom, w którym miał ukrywać się Jacek Jaworek, leży w samym centrum Dąbrowy Zielonej. Sąsiaduje on z kościołem, remizą OSP, biblioteką, zakładem fryzjerskim i miejscowym urzędem gminy. Każda z tych instytucji leży od zabudowań, które przeszukiwała w środę policja, nie dalej jak 50 metrów. Co najbardziej szokujące, nie mieszkała w nim 'dalsza krewna' Jaworków – jak opisała ją policja – tylko ktoś bardzo dla niego bliski" – ustalił Onet.

Ukrywała siostrzeńca

– To przecież nie był przypadkowy budynek, należący do przypadkowych ludzi, jakiegoś dalszego kolegi czy kogoś podobnego... Tu mieszkała ciotka Jacka Jaworka. To była siostra jego matki. Przecież to najbliższa rodzina! Jak policja mogła nie sprawdzić przez tyle lat tego miejsca? – mówią mieszkańcy Dąbrowy Zielonej.

– Proszę pana! To są jakieś jaja. Przecież on normalnie co niedzielą praktycznie uczestniczył z nami we mszy. Słyszał ją na żywo przez głośniki z kościoła położonego po drugiej stronie drogi– twierdzi jedna z mieszkanek. Ktoś inny wskazuje na szokujące powiązania. – Ja nie mogę uwierzyć, że jego ukrywała tak bliska krewna. Ciotka, nawet nie wiem, czy nie matka chrzestna. Z jednej strony to nie powinno dziwić. Ciotka kochała Jacka Jaworka i chciała go chronić. Ale z drugiej strony przecież on nie zabił kogoś dla tej kobiety obcego, tylko innego jej siostrzeńca, jego żonę i ich syna, czyli dla tej pani ciotecznego wnuka. Ależ ona musiała mieć przez ten cały czas wielki dylemat moralny z powodu tego, co robi. Ta kobieta nosiła kwiaty i znicze na grób jednego z siostrzeńców, po czym wracała do domu i gotowała jedzenie drugiemu – jego mordercy – opowiada.

Źródło: Onet.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...